LONDYN, Wielka Brytania – Ripple Labs i jego dwaj dyrektorzy, Brad Garlinghouse i Chris Larsen, kontynuują walkę z SEC, przedłużając sprawę do przyszłego roku. Podano już konkretne daty dotyczące przebiegu tej sprawy, więc prawdopodobnie rozwiązanie będzie widoczne do marca przyszłego roku.
Wśród ludzi w świecie kryptowalut istniały podziały pomiędzy poparciem dla Ripple i SEC. Eksperci starają się jednak zachować pozytywne nastawienie co do tego, jak sprawa ta będzie sprzyjać Ripple. Opisany przypadek nie był pierwszym takim przypadkiem. Zdarzało się to również w przeszłości w przypadku różnych aktywów. Jednak w przypadku Ripple’a istnieją zauważalne różnice, które rzucają się w oczy.
Jeden z tych istotne rzeczy jest to, że SEC w dalszym ciągu składa wniosek o przedłużenie rozstrzygnięcia tej sprawy. W grudniu 2020 r. złożyła pozew przeciwko Ripple Labs i jej kierownictwu, ale do tej pory sprawa jest nadal w toku. Zdaniem Garlinghouse'a zaskakujące jest to, że SEC chce działać tak szybko, jak to możliwe, co widać było w poprzednich podobnych sprawach, takich jak Telegram i KiK. Wydaje się jednak, że Ripple spowalnia działanie.
Ta taktyka opóźniania została opracowana przez SEC i przyniosła Ripple korzyści i szkody. Przynosi korzyść Ripple, dając jej wystarczająco dużo czasu na podniesienie obrony, zwiększając jej szanse na wygranie sprawy; szkodzi to jednak XRP, ponieważ takie kontrowersje wpływają na wartość monety na rynku kryptowalut. Garlinghouse nie traci nadziei. Kiedy zapytano go, jak zareagowałby, gdyby przysługa przypadła SEC, odpowiedział, że w tej chwili wygląda na to, że rzeczywiście tak jest, a XRP w dalszym ciągu współpracuje z różnymi partnerami spoza USA.
Dodał, że ironią losu jest to, że inne kraje nie postrzegają XRP jako bezpieczeństwa, a jedynie USA. Wiele giełd skreśliło już XRP z listy swoich aktywów w następstwie decyzji SEC.